Patrząc na Jeffa, lekko udaję 'a, myśląc sobie ze ten człowiek jest bardziej gupi niż myślałem.
Łapiąc pierwszego lepszego skręta, odpaliłem go po czym zaciągnąłem się dymem. 
Od razu wszystko się rozjaśniło a pytanie Hardego okazało się bardzo łatwe i odpowiedź na nie, nie sprawia żadnej głębszej odpowiedzi.

- Jeff zamierzem poślubić... Co to nie oznacza ze już, zaraz mam zamiar to zrobić... A w nie dalekiej przyszłości, więc nie masz się czym martwić bo i tak Cię zaproszę na ślub. Westchnął...
- Zack bądź tak miły i zobacz kto przybył... A ja polewając wraz z Jeffem łykeneliśmy wódkę...

Sługus:
- Szefie, śpi wszystko w najlepszym porządku...
- To bardzo dobrze a teraz wracaj do pilnowania jej!!!

On poszedł a raczej wrócił na swoje miejsce a ja wraz z Jeffem zrobiliśmy jeszcze kolejkę (Devon nie pił ) czekając na Zacka i tajemniczego gościa. Ku mojemu zaskoczeniu a chyba bardziej Jeffa tym tajemniczym gościem okazała się Ashley Massaro. Dawno jej nie widziałem, wyładniała a mi to wcale nie przeszkadzało. Jako ten, który wie co się dzieje w świecie, wiedziałem ze Jeff nie bardzo lubi się z Massaro więc, jako dobry gospodarz mogłem zrobić dwie rzeczy... Wyjbeć jednego i drugiego, zostawić i czekać na zabijanie, krew i nienawiść...

- No to Jeff wypijmy za naszego nowego gościa... Zaśmiałem się
- I ten no Zack ty tez pij z nami i polej Aszli...

Biorąc pilota włączyłem kolejną piosenkę z polskiego rapu. Ona świetnie, czuła się w napięcie pomiedzy Jeffem a Ash...
Czekając na rozwój wydarzeń zapaliłem papierosa zaciągając się dymem tytoniowym...

Ashley powoli zniknął grymas z twarzy i ruszyła po swój kieliszek. Przy okazji odstawiła też swoją butelkę, która i tak była już prawie pusta.
- So funny. - skwitowała dogryzkę Jeffa i wychyliła kieliszek do dna. Oczywiście skrzywiła się po wszystkim, jak to kobitka, jednak nie była w 100% trzeźwa, więc i grymas nie był jakiś wielki. Nawet nie zależało jej na tym, by to popić.
- Polski Rap, Polska wódka... Polski klimat u Rafiego. - skwitowała to co zastała i obiegła wzrokiem pokój. W tym momencie znów rozbrzmiał dzwonek i po chwili Zack pojawił się z tymi dwiema... no... "kobietami do towarzystwa".
Blondynka zmierzyła je od stóp po główki... nie były brzydkie, ale i jej samej niczego nie brakowało, więc nie czuła jakiegoś specjalnego zagrożenia. Poza tym... to one się nie szanowały, a ona była kimś.

Ashley rozsiadła się w jednym z foteli i czekała na powrót wszystkich, przy okazji kręcąc sobie w palcach kosmyk włosów. Ku jej zaskoczeniu, jedynym który wrócił do salonu był... Jeff. Czyli zapowiadała się "ciekawa" noc. Powstrzymała się od dogryzienia mu już na wstępie.
Kiedy padło pytanie z jego ust, kobieta tylko zaśmiała się pod nosem.
- Nie musisz udawać tej zazdrości Jeff. - rzuciła od niechcenia i sięgnęła po swój pełny już kieliszek. Uniosła go lekko ku górze, jak czyni się "na zdrowie" i wychyliła go znów do dna, nie czekając nawet na swego towarzysza.
- Nie łączy mnie nic z Phillipem Brooksem. Pracujemy razem i tyle. Powinieneś to wiedzieć, będąc tak długo w tej branży. - uśmiechnęła się dwuznacznie.
- A co do mojej słodkiej szyjki, którą dobrze wiem, chciałeś uszkodzić... nie mam Ci tego za złe. Już przestała boleć. - to mówiąc odstawiła kieliszek na stolik, który stał między nimi.

- Ostrzeżenie powiadasz... to Ciekawe .. nawet bardzo. - zaśmiała się perliście i wypiła kolejny już kieliszek. Wiedziała jednak, że nie dotrzyma Jeffowi tempa. Prędzej odpadnie lub popełni jakis karygodny błąd...
- Nie boję się Ciebie Jeff. Za długo się znamy.. i zbyt blisko byliśmy. - Spojrzała mu w twarz. Czy faktycznie blisko? Związek to wystarczająca bliskość?
Przy okazji zauważyła też , że Jeff wyraźnie jest zamyślony , jakby coś nie dawało mu spokoju. Hmm.. czyli jednak zazdrość.. ? Bardzo możliwe.  Aż jej serce zadrżało z podniecenia. Ha! Miała rację! Boli go to! Boli go sytuacja z Crossfire!

Zasiadam do stołu puszczasz bit i znów wiemy ze to umiem...
- Zack przecież ja nie śpię, krzyknąłem wychodząc z kuchni. Impreza bez jedzenia?
Przecież to samobójstwo a tego znieść nie mogę, gdyż ja tego nie zrobiłem.
Widząc ze Jeff i Aszli powoli ze sobą gadają zostawiam jedzenie (nie wiem co tam jest) koło Zacka i zasiadam sobie pijąc piwo, które przyniosłem z sobą z lodówki.
- Zack, Zack, Zack co się z tobą działo jak Cię nie było? Chodzi mi o tą przerwę w działaniu Low.
Wszyscy gadają o powrocie a nikt nie zapyta co robiliśmy jak była przerwa.
Czekając na odpowiedz Zacka, wziąłem ze stołu paczkę papierosów, wyciągnąłem jednego i odpaliłem, popijając piwem.

- Rafi, może nie rozmawiajmy o pracy po pracy dobra? Teraz się bawimy.
Chwyciłem piwo i powoli zacząłem popijać. Spokojnie rozejrzałem się po całym mieszkaniu. Działo się tutaj wiele, aż za wiele.
- Rafi, właściwie to ci powiem co się działo jak mnie nie było. Wydałem cały mój majątek na dziwki, wódkę i lasery. Jestem pogrążony w długach i dlatego podpisałem kontrakt z LOW, aby wyjść na prostą. Widzisz, to nie jest taka prosta sprawa zarobić pare setek tysięcy i wydać je w niecałe 5 miesięcy. Ale co tam się będę zamartwiał, wkońcu jesteśmy u ciebie palimy, pijemy co może być lepszego?
Podnosze kieliszek.
- Wznoszę toast za naszych gospodarzy!
Każdy podniósł kieliszek i wypił, za zdrowie gospodarzy.

- Zack, Zack, Zack czemu nie dzwoniłeś? Dałbym Ci pracę, jako był mistrz wagi ciężkiej Low byłem w stanie nawet dać Ci parę tysi ale jak tam chcesz to rób to co lubisz najbardziej czyli denerwować wszystkich.

Złapałem papierosa w dwa palce i strząsłem dym do piwa Zacka ^^ myśląc ze na pewno nie zauważy tego i wypije a my będziemy się przy tym cieszyć jak małe dzieci. Jeszcze jeden buszek i coś jakby we mnie trafiło, mój wzrok przeniósł się w stronę drzwi a tam w futrynie stała Laylusia. O fuck! Pomyślałem przecież ona nie lubi gdy palę. I jakby nigdy nic odłożyłem papierosa, udając ze nic nie robię ale dym w płucach chciał wydostać się na powietrze a więc wypuściłem ścieżkę dymu i pomachałem jej, zapraszając do nas...

- Witaj piękna jak się spało - powiedziałem do niej gdy ta powoli zbliżała się do mnie i siadając mi na kolanach z uśmieszkiem popatrzyła na mnie i zabrała mi fajkę ;x.

Zack jak zwykle palnął coś i wniósł toast za gospodarzy a więc przyłączyłem się do tego i przechylając kieliszek, przegryzłem go pomarańczą nie używając przepitki. Chcąc jeszcze bardziej wczuć się w klimat Polski bo tam w Sopocie spędziłem wakacje i bardzo mi się podobało. Nawet mam tam fanów, którzy pamiętają mnie jako byłego mistrza i połowę najlepszego Tag Team jaki kiedykolwiek istniał w Low.

- Jak już tak siedzimy to zgadnijcie, jaką wódkę dziś pijemy - popatrzyłem po twarzach gości.
- Na pewno Polską - odpowiedział pół śmiechem Zachary. Popatrzyłem na niego z myślą "on udaje? tak? udaje."
- Bardzoś inteligentny Zack jak na to wpadłeś? - zapytałem
- Lata praktyki i jeden house show w Polsce był jak jeszcze istniało #WWE, po nim prawię dwa tygodnie trzymało mnie upojenie alkoholem. Prawda matka zawsze mówiła nie pij z polakami a ja nie słuchałem a potem, kac morderca dopadł i mnie.
- Wzruszająca historia prawię się po... rzygałem. Ale widać po tobie ze miałeś jakieś problemy, więc niech tak zostanie.

Zack szturchnięty przez ze mnie został zmuszony do polania w kieliszki wódki, poszedł i polał Layli, Ashley. Po czym usiadł i jakby nigdy nic przechylił piwo do którego skiepowałem fajkę, na mojej twarzy pojawił się uśmiech ale nic nie mówiłem, tylko przyglądałem się gościom i mej ukochanej Lay. Pokazałem jej język a ta robiąc to samo trollowała mnie. Więc złapałem ją mocniej i polizałem po szyi, ta się uśmiechnęła i nazwała mnie wariatem.

- To kiedy ślub - powiedział Jeff, który chyba załapał ze porwał się z motyką na słońce. Wraz z Lay popatrzyliśmy na niego i z bananem na twarzy odpowiedziałem.
- Nie zastanawialiśmy się nad tym jeszcze ale wszystko jest na dobrej drodze - mówiąc to jedną ręką zagryzałem pomarańcza a drugą głaskałem Layle po plecach.