Oczekując długo na swojego oponenta , rozmawiałem z Randy'm Orton'em o tym co może się wydarzyć w niedalekiej przyszłości. Po 15 minutach monotonnego ślęczenia w ringu , zobaczyłem kogoś na rampie. Jakiś gostek (zapewne z obsługi technicznej dzisiejszej gali) zaczął biec w stronę stołu komentatorskiego i Ring anouncer'a , trzymając jakąś kartkę w dłoni. Chwilkę rozmawiał z obsługą i samym zapowiadaczem. Spodziewałem się tego co zaraz się wydarzy...
Ring Anouncer: Fani Destination. Dziś miała się odbyć walka Hero vs Daniel Bryan. Niestety ona się dziś nie odbędzie , ponieważ z nieznanych przyczyn nie pojawił się Pan Bryan. Zatem wynik tego pojedynku to no-contest , jednakże skoro Hero pojawił się dziś na Arenie , może zapisać on sobie zwycięstwo na swoim koncie...
Nieco zmieszany i smutny dałem sobie podnieść swoją rękę w geście zwycięstwa przez sędziego. Randy również wyglądał na niepocieszonego, ponieważ w zeszłym tygodniu nie miałem zbyt wielu okazji do zaprezentowania swych umiejętności. Smutno też zrobiło mi się na sercu kiedy usłyszałem jęk zawodu publiczności , która tak licznie się zgromadziła ,aby mnie dopingować. Nie mogłem tego tak pozostawić i powiedziałem coś na ucho Randy'emu , a sam udałem się po mikrofon. W końcu stanąłem na środku ringu i lekkim ruchem ręki poprosiłem widownię o uwagę...
Tak fani Destination. Nie będzie dziś tego pojedynku...- usłyszałem kolejny jęk zawodu - Ale spokojnie. Sam też nie jestem rozpieszczany. 3 walki wygrane na moim koncie prawda ? - tym razem usłyszałem skromny cheer - Przyjrzyjmy się jednak nim co? Najpierw Cena... To nawet nie była walka... Zniszczyłem go poniżej 3 minut... Rozgrzewkę mam dłuższą ! - Teraz publika wyraźnie się ożywiała zgadzając się z moimi słowami brawami - Drugi przeciwnik - UNDERTAKER... Wielki pogromca, który jak przyszło co do czego atakował tylko z nienacka ,a w walce nie pokazał w starciu ze mną nic... Zresztą mój pobyt w tej walce był tylko śladowy ,bo lwią część perfekcyjnie rozegrał mój Pro... - Widownia znów zaczeła Cheerować tym razem Randy'ego - No i oczywiście dzisiejszy przeciwnik Daniel Bryan - tym razem cała widownia zareagowała głośnym buczeniem ,co jak najbardziej rozumiem - On nawet nie stawił się w ringu ! Największa hańba ze wszystkich - Publika zaczęła głośno wiwatować - Cóż... Nic na to niestety nie poradzę. Cieszę się ,że mnie wspieracie oraz ,że jestem dla większości z was ulubieńcem tego konkursu. Mam nadzieję ,że długo tak pozostanie , bo mam zamiar wygrać ten program i zostać MISTRZEM LOW ! - widownia oszalała i zaczęła bić brawo , a ja podniosłem z powrotem mikrofon do ust - KTO JEST WASZYM BOHATEREM ? - i nad całą widownię wzbił się gigantyczny okrzyk HERO! - I pamiętajcie o tym ,że bohater był ,jest i będzie dla was
- to mówiąc rzuciłem mikrofon w stronę narożnika i wspiąłem się na narożnik by wykonać swój taunt. Następnie wyszedłem z ringu i obszedłem go w koło ,by przybić piątki wszystkim fanom z pierwszych rzędów. Randy podszedł do mnie i zaczął rozmowę o kolejnym Destination. Sam niezbyt chciałem o tym rozmawiać , bo w głębi byłem naprawdę smutny z powodu dzisiejszej walki. Miałem nadzieje ,że coś się wydarzy... Jednak spodziewałem się ,że moje chęci jak zwykle spełzną na niczym.
Ostatnio edytowany przez Her0 (2013-01-16 19:45:27)