BOOK, BOOK, BOOKING!
Michael Roberts zapowiedział tą walkę jako Ladder Match, gdyż właśnie taką stypulację wybrał Rhodes. Po chwili na arenę weszła silna grupa porządkowych. Na swoich plecach nieśli dwie drabiny. Po rozstawieniu ich po obu stronach ringu i przygotowaniu areny od strony technicznej byliśmy gotowi do walki.
Obaj zawodnicy zmierzyli się spojrzeniami i po zapowiedzi ring announcera wszyscy usłyszeliśmy gong, który rozpoczął ten świetnie zapowiadający się Main Event. Obaj zawodnicy spacerowali wewnątrz kwadratowego pierścienia. Starali się przewidzieć zamiary i emocje kryjące się pod twarzą rywala. W końcu Cody nie wytrzymał presji i ruszył w stronę Jeffreya. Obaj zawodnicy weszli w klincz. Hardy przeszedł pod ręką oponenta i przez chwilę trzymał przeciwnika w waistlocku. Wyniósł Runnelsa do góry i powalił na matę Suplexem. Szybkim susem Nero doskoczył do rywala i potraktował go serią Stomp'ów. Podniósł go do góry i posłał w kierunku lin Irish Whipem. Dobił powracającego Cody'ego Sitout Jawbreakerem. Od razu wytoczył się poza ring i dobył drabiny, którą wrzucił wewnątrz kwadratowego pierścienia. Wślizgnął się z powrotem i rozłożył pionowo metalową konstrukcję na środku maty.
Michael Cole: Czyżby to miał być już koniec tego starcia? Niemożliwe!
Jerry Lawler: Niee...spójrz na Cody'ego! On już zbiera się do powrotu do żywych.
Rhodes wstał na nogi i ujrzał Hardy'ego wspinającego się na szczyt drabiny. Tak być nie mogło! Dobył drugiej strony drabiny i począł wspinać się za Jeffem. Obaj byli jeszcze pełni sił i widok ich walki na szczycie drabiny był zaskakujący. Kiedy Cody stał już na równi z "Panem Charyzmą" obaj rozpoczęli wymieniać się Punch'ami. Jeden za drugim co zmieniało okrzyki fanów. Od gromkich braw dla Enigmy po głośne buczenie dla Rhodesa. W końcu Jeff wymierzył cios, który mocniej zachwiał jego rywalem. Złapał go prawą ręką pod szyję i ujrzeliśmy Twist of Fate prosto z drabiny! Widzowie oglądali powtórki tej przepięknej akcji, kiedy Hardy czołgał się w kierunku metalowej konstrukcji. Gdy jej dobył, począł drogą w stronę gwiazd na której końcu wisiał upragniony tytuł mistrza świata wagi ciężkiej. Stopień za stopniem Jeffrey zmierzał w stronę swojego przeznaczenia. Oszołomiony Cody chwiał się na nogach i gdy uniósł głowę ujrzał cholernie zły dla Niego widok. Jeff ma pas! Trzyma go w górze! Fani oszaleli! Owacje trwały a Jeffrey opuścił arenę z pasem mistrza świata.
Michael Cole: Co!? O Boże...tak szybko? Niemożliwe...nie, nie znowu...
Jerry Lawler: Przestań marudzić...Jeff Hardy jest Naszym nowym mistrzem świata wagi ciężkiej! Gratulacje Jeff!