wvhodze

*Atakuję moją rywalkę* 
hahahaha

Dobiegam do mojej rywalki i od razu atakuję ją dwoma uderzeniami w głowę. Następnie posyłam ją za liny mocną katapultą. Wyskakuję z ringu tuż za nią i szarpiąc ją za włosy uderzam jej głową o bandę. Ogłuszona rywalka jest przeze mnie zaciągana na zaplecze.

Nie umiem pisać . iooo : p

Biję po twarzy Tessmacher, chociaż muszę uważać by zbytnio jej nie uszkodzić. Bądź co bądź, jej dziewczyna jest moją przyjaciółką. Mimo wszystko cięzko panowac nad zastrzykami adrenaliny, które przypływają z każdym ciosem zadawanym Tess.
- Wybacz, life is brutal. - syknęłam i cisnęłam brunetkę w stojące w rogu kartony, by gdy będzie leżeć, zacząć ją okopywać. Stomp za stompem osłabiał ciało mojej oponentki.

Nie zapominajmy po co tu jesteśmy! Ktos musi wygrać tą walkę. Skoro już rozgrzewam się przed wyzwaniem postawionym przez Bischoffa, to może chociaż wygram?
<< Rapture, Gore, Assault, Assault.... >> nie pytajcie ;x 
Monkey Flipem wysadziłam ją w powietrzę, a gry upadała na twarda posadzkę, tylko jęknęła z bólu. Ja zaś postanowiłam doskoczyć do niej i cisnąć kilkukrotnie głową w tą posadzkę. Hmm.. może  poleje się krew?

Mając nad nią wyraźną przewagę, zapięłam jej ArmBar'a, czekając aż odklepie.

Tymczasem od tyłu atakuje ją wściekła Rayen, która dopiero po chwili orientuje się, że atakującą jej ukochaną Tess jest Ashley.
- Co robisz?! - zdezorientowana Ray aż otworzyła usta, czekając na wyjaśnienia.
- Walczę? Wybacz, ale nie mogę odpuścić tylko dlatego, że...
- Zmierz się ze mną, a nie krzywdzisz Tesię. Nie dam Ci wyprowadzić kolejnych ciosów! - po tych słowach zasłoniła ukochaną swoją własną wielką piersią, na którą Ash spojrzała z politowaniem.
- Słuchaj Rayen, wiem że wy... no... że Was coś łączy, ale... walka to walka. Nie możesz...
- Nie Ashley, to Ty posłuchaj. Nie tkniesz już Tess, albo nie będziemy już dłużej rozmawiać. Nie ważne - walka czy nie. Ty nie masz prawa jej tknąć i dobrze wiesz czemu. Jasne?!
Skończywszy dyskusję, Rayen wzięła Miss ze sobą i obie powędrowały w stronę szatni, a Ashley jeszcze chwilę stała zakłopotana, nie wiedząc co o tym myśleć.