Nagle światła zaczęły migać kolorami o różnych odcieniach. Arenę przeszył dźwięk syreny co miało oznaczać nadejście ulubieńca publiczności oraz nowego mistrza świata wagi ciężkiej!

Michael Cole: Niemożliwe! Jeff Hardy dołącza do nieśmiertelnych! Cóż za szok...Nasz mistrz świata wagi ciężkiej jako strażnik porządku na Crossfire.




W końcu Jeff zarzucił swój tytuł na ramię i odebrał od Erica mikrofon. Poczekał chwilę, aż szalona dziś publiczność ucichnie i zaczął mówić:

- Hello Creatures! <pop> Dziś na Crossfire jesteśmy świadkami podwójnego świętowania. Po pierwsze...od dziś jesteśmy częścią "nieśmiertelnych"! Po drugie...jestem Waszym nowym mistrzem świata wagi ciężkiej! <pop> Pracowałem bardzo długo na to abyście byli ze mnie dumni. Teraz...kiedy jestem jedną z twarzy tej federacji postaram się dalej Was nie zawodzić. Za pewne pamiętacie sytuację sprzed kilku miesięcy. Prosiłem Was...o jeszcze jedną szanse. "One more shot, one more shot!" <publiczność poczęła skandować te słowa> I dostałem ten strzał...złoty strzał po ten prestiżowy pas. Dziękuję Ericowi za zaufanie jakim obdarzył mnie przedłużając ze mną kontrakt. A teraz? Jesteśmy świadkami historycznego momentu. Jeśli mogę powiedzieć coś o innych członkach "Immortal"... Hero to świetny Power House, którego obecność daje Nam przewagę nad każdym! Miuosh, czyli jego tag team partner cały czas szlifuje formę. James Storm...to stary kowboj, którego charyzma jest równa nawet z moją. Czekamy na Nich... C'mon 'Mortals!

Jeffrey i Eric odwrócili się w stronę stage'u oczekując na resztę składu stajni.

Na hali momentalnie zgasły wszystkie światła, a stage był cały we mgle. Z zaplecza bardzo powoli wyłaniał się zarys postaci. Zawodnikiem tym okazał się James Storm, który wynurzył się z ciemności. Lekko się zataczając i trzymając piwo w ręce. W połowie drogi zatrzymał się i wziął łyk chmielowego napoju. Spokojnie popijał piwko, ładowało go to. Po tym "rytuale" znalazł się przy schodkach wszedł po nich na apron. Z niego wszedł pod trzecią linią na matę i skierował się w stronę członków Immortal'u. Przywitał się z trzema panami, po czym odebrał mikrofon od Alex'a.
...
-HO HO !
-Widzę że niezły skład nam się uzbierał, a to jeszcze nie koniec !
-Crossfire ma się dobrze, a nieśmiertelni są tego dowodem. Ja Cowboy James Storm mam zaszczyt należeć do składu Immortal'u i jestem z tego cholernie dumny. Stoję na straży LoW i mam pomoc samego Eric'a Bischoff'a ! Tak, tak. GM Crossfire jest założycielem tej stajni i to on wybrał właśnie nas. Każdy z nieśmiertelnych ma coś w sobie i jest niepowtarzalny. Nie mają tego inni zawodnicy naszej organizacji. Choć nie chce się wychwalać, jesteśmy najlepszymi z najlepszy w LoW. Dlatego właśnie my staniemy na straży prawa Crossfire. Nie będzie już ćpania i innych gówien. Chociaż dobre piwko nigdy nie zaszkodzi !
...
Wziąłem łyk piwka.
...
-Macie cholernie dobre piwko Polacy. Zanim wrócę do Stanów nachleję się w "trzy dupy" i usnę za barem. A rano będę leczył się również piwem...
-Ale dość o alkoholu i innych bzdurach, jesteśmy przecież tu by pokazać że LoW po powrocie jest bezpieczne i lepsze. Pewnie powinienem powiedzieć parę słów o moich kolegach ze stajni, tak jak oni zrobili to o mnie. A więc Cowboy nie będzie gorszy ! Jeff Hardy to obecny mistrz HWC. Więc umiejętności w ringu ma wielkie, a jego Charyzma nie zna granic. Jest też moim dobrym kumplem z którym lubię wypić zimne piwko. Alex Shelley to nowy nabytek Crossfire. Ten chłopak ma naprawdę wielki talent i umiejętności których nawet ja, bym się nie powstydził. Jest także nasz Manager, bez którego by na tu dzisiaj nie było. Eric Bischoff ! Proszę o gromkie brawa dla niego.
...
Stanąłem naprzeciw GM i zacząłem bić brawa, publika nie pozostała bierna, więc po chwili 20 tysięcy osób oklaskiwało na stojąco Eric'a. Widać że Bischoff był dumny ze swojej stajni jakże i z James'a.
...
-Za chwilę pojawi się tu tt dwójki polaków. Defenders of Polish Pride oni pokażą się dziś jako ostatni. Ale pamiętajcie Immortal ma wielu członków i będziecie ich poznawać co galę. Rozgadałem się, muszę popić bo w gardle mi zaschło (wziąłem łyk piwa). Proszę o gromkie brawa dla kolejnych członków nieśmiertelnych !

Odwróciliśmy się w stronę stage'u oczekując na resztę składu stajni.

Wreszcie wszyscy zgromadzeni na arenie usłyszeli theme song ich ulubionego zawodnika. Na rampie pojawił się silny i jak zwykle pełen entuzjazmu - Hero, stanowiący drugą część Defenders of Polish Pride! Ubrany w staromodny szary garniturek , przyozdobiony biało-czerwonym krawatem, bohater publiczności przybrał swoją standardową pozę prezentując pas Dream przy akompaniamencie pirotechniki. Następnie spokojnym krokiem udał się do ringu przybijając piątkę fanom z pierwszych rzędów , wiedząc że tym razem jest u siebie. Nie zdziwił go widok grupki swoich znajomych , do których podszedł przytulając każdego z nich serdecznie. W końcu po zakończeniu powitania w końcu wgramoliłem się po schodkach słuchając słodko brzmiącego popu skierowanego w moją stronę. Wreszcie witając się z każdym z kolegów ze stajni poprosił o mikrofon , by także powiedzieć kilka słów...
- Jak dobrze być znów w domu! - Ogromna fala braw zalała Ergo Arenę - Przyjemnie po tak długim czasie powrócić , tu gdzie się zaczynało wszystko... Spotkać starych przyjaciół, a także móc im przedstawić nowych. Jak panowie wcześniej wspomnieli jesteśmy Immortal - Nieśmiertelni , którzy chcą naprawić to co w LoW się spieprzyło. Jak wspomniał mój Tag-Team partner Miuosh , bez wahania przyjeliśmy propozycje pana Bischoff'a ze względu na to z jakimi ikonami możemy współpracować. Storm , Hadry , Shelley , Miuosh , Hero i oczywiście Eric Bischoff proszę państwa. Zapamiętajcie te nazwiska, bo już niedługo ta federacja dzięki nam zmieni się na lepsze! - Polscy fani znów pokazali dlaczego są najlepszymi kibicami na świecie , drąc się do zdarcia gardeł.

Teraz pełny skład Immortal stał na środku ringu pokazując polskiej publiczności jak zgraną są stajnią.  Na zakończenie wszyscy wysłuchując oklasków i chantów publiczności , zeszli z rampy jak drużyna.